„Ten wirus wpływa na nasze życie w całkowicie przesadny sposób. Nie ma to żadnego związku z niebezpieczeństwem, jakie stwarza. Astronomicznych szkód gospodarczych, które teraz powstają, nie da się porównać z faktycznym zagrożeniem z jego strony. Jestem przekonany, że śmiertelność z powodu koronawirusa nie będzie w rocznym ujęciu widoczna nawet w swym szczycie” – mówi profesor Klaus Püschel, szef hamburskiego instytutu medycyny sądowej na łamach „Hamburger Morgenpost”.
Dr n. med. ZBIGNIEW MARTYKA, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej, stwierdził, że pandemia koronawiorusa to kreacja Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). W rozmowie z „Super Expressem” ( z dnia 06 maja 2020 r.) wyjaśnia, że jest „ZWYKŁYM lekarzem kierującym się ZDROWYM ROZSĄDKIEM”.
Wywiad w Gazecie Krakowskiej spowodował, że wielu ludzi otrzymało rzetelną wiedzę o koronawirusie i wielu komentujących wyraża swoje uznanie za odwagę mówienia o faktach:
Zbigniew Martyka powiedział: „Po pierwsze: jestem zwykłym lekarzem. Po drugie: wypaczone zostały moje wypowiedzi z wywiadu dla „Gazety Krakowskiej”. To przy okazji prostuję: nigdy nie twierdziłem, że w Polsce nikt nie umarł na koronawirusa. Stwierdziłem, że znam opinię dyrektora Instytutu Medycyny Sądowej Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Hamburgu, prof. Klausa Puschela. On przeprowadził ok. 100 sekcji zwłok zmarłych pacjentów, w wieku 50 do 99 lat, zakażonych koronawirusem. I na podstawie tych autopsji stwierdził, że żaden ze zmarłych nie chorował jedynie na COVID-19. Wśród towarzyszących schorzeń najczęściej występowały: problemy z sercem, nadciśnienie, miażdżyca, cukrzyca, rak, choroby płuc i nerek oraz marskość wątroby. Tak więc ryzyko zgonu przy zarażeniu jakimkolwiek wirusem dla takich osób jest duże. Ten patolog, w wywiadzie dla „Hamburger Morgenpost” z 6 kwietnia, stwierdził, że śmiertelność spowodowana SARS-CoV-2 nie stanie się nawet szczytem rocznej śmiertelności. Nie znam wyników podobnych badań w Polsce, mogę jedynie domniemywać, iż u nas sytuacja jest analogiczna.”
Niemieccy lekarze robią autopsję zmarłych na COVID 19, a Polscy lekarze dlaczego nie robią?
Zbigniew Martyka powiedział:„Nie wiem, ile robi się autopsji w Polsce, nie znam takich danych. Sądzę, że np. w przypadku nałożenia się koronawirusa na ciężką niewydolność krążenia, lekarz wystawiający świadectwo zgonu wpisze „niewydolność krążenia”. Tak przynajmniej być powinno”.
To WHO, Światowa Organizacja Zdrowia, ogłosiła stan pandemii, a z medycznego punktu widzenia nie mamy pandemii. Jak mogło do tego dojść?
Zbigniew Martyka powiedział:„Bo WHO zmieniło kryterium rozpoznania pandemii, za co zresztą była krytykowana. 4 czerwca 2010 r. na łamach brytyjskiego czasopisma medycznego „BMJ” oraz na posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) niemal równocześnie opublikowano bardzo krytyczne, względem WHO, raporty związane z ogłoszeniem pandemii grypy H1N1, zwanej świńską. Głównym oskarżeniem, jakie znaleźć możemy w raportach na www.nature.com, jest informacja o tym, że pandemii grypy nie było wcale i została ona ogłoszona na potrzeby koncernów farmaceutycznych. W raportach można też wyczytać o tym, że w grupie, która w 2004 r. przygotowywała dokument w sprawie stosowania szczepionek i środków przeciwwirusowych pracowało trzech naukowców, którzy otrzymywali wypłaty od firm farmaceutycznych”.
Jaki cel mogły mieć zmiany kryteriów rozpoznania pandemii ?
Zbigniew Martyka powiedział:”Przyjęte wtedy kryteria pozwalają WHO ogłosić pandemię nawet w przypadku zgonów w ilości wyrażanej w promilach, jak to ma właśnie miejsce w przypadku COVID-19. To przed 2009 r. było nie do pomyślenia”.
Prof. Klaus Püschel wraz ze współpracownikami zajmuje się badaniem ciał śmiertelnych ofiar koronawirusa z obszaru Hamburga i oświadczył: „Chcemy uczyć się od tych, którzy odeszli dla dobra żyjących. Staramy się zrozumieć, na co tak naprawdę zmarły tak zwane ofiary koronawirusa, aby poczynić dzięki temu ustalenia pomocne w klinicznym leczeniu chorych. Przyglądamy się bacznie, jak wirus wpływa na serce, płuca i inne organy wewnętrzne” .
„Z pierwszych ustaleń badaczy wynika, że jak dotąd w Hamburgu ani jeden człowiek nie umarł na koronawirusa. – Wszyscy, których dotychczas przebadaliśmy, mieli raka, chroniczną chorobę płuc, bardzo dużo palili albo mieli silną nadwagę, cierpieli na cukrzycę czy też mieli choroby układu krążenia – relacjonuje. Wirus był w tych przypadkach kroplą, która przelała czarę. – Mieliśmy – tego jeszcze nikt nie wie – pierwszego stulatka, który umarł na Covid-19. Czy także tutaj była to „ostatnia kropla”? – Absolutnie ostatnia” – mówi Püschel.
Jak podaje dorzeczy.pl, zdaniem profesora Puschela, strach, który zawładnął ludźmi w związku z nowym wirusem, jest przesadny. – Nie ma żadnego powodu do obawy przed śmiercią w związku z rozprzestrzenianiem się choroby w regionie Hamburga – powiedział.
Dopytywany, czy, jako rządzący, podjąłby podobne decyzje w związku z pandemią odpowiedział: „Cieszę się, że nie muszę podejmować żadnych decyzji politycznych. Powiem jednak, że jako lekarz podjąłbym inną decyzję”.
Zbigniew Martyka powiedział: „A o badaniach prof. Puschela i o wątpliwościach co do decyzji WHO o ogłoszeniu pandemii mówiłem i mówię, by zredukować rozszerzającą się panikę. Ona ma szkodliwe następstwa, zarówno zdrowotne, jak i społeczne. Jako lekarz uważam, że gdy się chce ludziom pomóc, to powinno się ich skłonić do racjonalnego, spokojnego spojrzenia na problem, a nie wywoływać w nich, fatalnego w skutkach, przerażenia.”
Media nadal głoszą , że jest pandemia koronawirusa, ale tez coraz wiecej jest konkretnych informacji , które nie potwierdzają tej tezy.
Zbigniew Martyka powiedział: „Teraz coraz więcej ludzi inaczej już patrzy na ten problem. Takie spojrzenie przebija się także coraz częściej w mediach, w całym świecie. Zainicjowano nadmierną panikę. Każda choroba zakaźna mogłaby być, odpowiednio nagłośniona, na miarę COVID-19. I to jest logiczne, bo jeśli mamy mniej zgonów niż wskutek innych chorób zakaźnych, to wniosek logicznie sam się nasuwa. Niczego teraz odkrywczego nie powiedziałem. A to, że WHO, tak zdecydowało, jak zdecydowało? Nie tylko ja mam ograniczone zaufanie do tej organizacji. Np. prezydent USA Donald Trump zdecydowł się wstrzymać finansowanie WHO”.
Zamknięto wszystkich w domach a teraz pozwala się ludziom wychodzić, ale jest obowiązek noszenia maseczek.
Zbigniew Martyka powiedział: „Wszystko ma plusy i minusy. Izolacja wpłynęła na to, że się TO rozciągnęło w czasie. Uważam, że zawsze trzeba kierować się rozsądkiem. Z pewnością nie można szafować zdrowiem. Jak już przy tym jesteśmy, to nie tylko moim zdaniem, obligatoryjność noszenia maseczek może w niedalekiej przyszłości skutkować licznymi chorobami dróg oddechowych”.
Maseczki noszone teraz mogą być powodem chorób dróg oddechowych w późniejszym terminie?
Zbigniew Martyka powiedział:Znów nic odkrywczego nie przedstawiam, jedynie opinie specjalistów. Jeżeli teraz zmusza się ludzi do noszenia masek, to może być tak, że za kilka miesięcy może zwiększyć się zachorowalność na choroby dróg oddechowych. Wówczas będzie się mówiło: zobaczcie, pomimo noszenia masek, tyle ludzi choruje! A być może właśnie przez noszenie maseczek może się nasilić ilość tych chorób”.
W różnych regionach Polski jest różny poziom zgonów na COVID-19. Jak to uzasadnić?
Zbigniew Martyka powiedział: „To trzeba postawić pytanie: jaki czynnik zaistniał tam, gdy nałożyła się infekcja wirusowa, że wywołało to tyle zgonów? W latach 70. na Florydzie było dużo zgonów z powodu chorób sercowych, więcej niż w innych stanach. Okazało się, że wykryto czynnik zewnętrzny, nie będę się wdawał w szczegóły, i gdy go wyeliminowano, to liczba zgonów po czterech latach spadła o 50 proc. Nawiązując do współczesności… Dlaczego w Rzymie nie było tak wielu zachorowań, jak np. w niektórych miejscowościach Lombardii? Aż się prosi, by teraz poszukano czynnika, który to wywołał. Gdy się nałożył na niego wirus, to przybyło zgonów. Gdyby zidentyfikowano ten czynnik i go udało się wyeliminować, to można byłoby uniknąć wielu zgonów, ale niech wyjaśnieniem tych wątpliwości zajmą naukowcy.”
om
Fot. Arch.