Koniec przewozów konnych w obecnej formie. Konie zamiast obecnych 7 km w jedną stronę, będą jeździły tylko na odcinku 2,5 km [od Palenicy Białczyńskiej do Wodogrzmotów Mickiewicza]. Dalej będą jeździć już tylko autobusy elektryczne — poinformowała w piątek ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Kontrowersje wokół transportu konnego na drodze do Morskiego Oka pojawiają się w przestrzeni publicznej od wielu lat. Aktywiści domagają się całkowitego wycofania tego rodzaju transportu z trasy prowadzącej do popularnego jeziora w Tatrach. Twierdzą, że zwierzęta cierpią, ciągnąc wozy pod górę, a trasa jest zbyt wyczerpująca, by praca koni mogła odbywać się w humanitarnych warunkach.
Po nowelizacji ustawy o elektromobilności władze Tatrzańskiego Parku Narodowego planują od maja br. wprowadzić na trasę do Morskiego Oka elektryczne busy jako usługę edukacyjną i alternatywę dla transportu konnego. Zarządca drogi, czyli starosta tatrzański, nie będzie mógł się temu sprzeciwić.
Zakup czterech elektrycznych busów, które od maja mają wozić turystów nad popularne tatrzańskie jezioro, sfinansował resort klimatu i środowiska za 3 mln 198 tys. zł. Obietnicę zakupu „elektryków” dała ministra Paulina Hennig-Kloska, która w maju spotkała się z obrońcami praw zwierząt domagającymi się likwidacji transportu konnego i wozakami. Zawarto wówczas 12-punktowe porozumienie dotyczące m.in. ograniczenia liczby osób na wozach oraz zapoczątkowano testy elektrycznego busa na tej turystycznej trasie.