Wciąż trwa dogaszanie pożaru archiwów miejskich w Krakowie, który wybuchł w sobotę wieczorem. Pisaliśmy o tym tutaj. Jak mówią obecni na miejscu strażacy, akcja jest wyjątkowo trudna.
W sobotę wieczorem, 6 lutego, w halach należących do archiwum Urzędu Miasta Krakowa pojawił się ogień. Do gaszenia pożaru obiektów przy ul. Na Załęczu użyto 17 zastępów. Na miejscu pracuje 50 strażaków. Zabezpieczane są dokumenty.
Możliwe podpalenie?
Przyczyna tego poważnego pożaru dwóch hal należących do archiwum Urzędu Miasta Krakowa przy ul. Na Załęczu juz teraz budzi wątpliwości. Strażacy nie wykluczają, że doszło do podpalenia, gdyż zarzewie pojawiło się w czterech miejscach.
„Podczas działań jeden z ratowników z Krakowa zgłosił złe samopoczucie i został przetransportowany na SOR” – przekazał rzecznik małopolskiej straży Sebastian Woźniak.Ogień zajął dwie hale, które służą jako archiwum do przechowywania dokumentów. To także jeden z powodów, dla których tak trudno ugasić pożar.
Płoną dokumenty nie mające kopii?
W archiwum znajduje się 20 tysięcy metrów bieżących dokumentów. Płonące dokumenty to przede wszystkim akta dotyczące przetargów, faktury, czy rozliczenia. Część dokumentów udało się odzyskać, są one teraz osobno składowane. Gdy uda się całkowicie ugasić pożar, magistrat będzie musiał sprawdzić, jakie dokumenty uległy zniszczeniu. Wiadomo, że część z nich nie posiada cyfrowych odpowiedników ani kopii.
– Pożarem objęte zostało archiwum Urzędu Miasta Krakowa. W dalszym ciągu jest to trudny do ugaszenia pożar. Dostęp do budynku jest utrudniony ze względu na jego charakter i układ konstrukcyjny. W środku mamy bardzo duże nagromadzenie materiałów palnych i wąskie korytarze, co jest specyfiką archiwum – przekazał w niedzielę rano rzecznik małopolskich strażaków Sebastian Woźniak.
om
Fot. portalsamorzadowy.pl
Źródło: wprost.pl, krakow.pl, rmf24.pl, portalsamorzadowy.pl