Nie da się ukryć, że sytuacja dość nietypowa, która sparaliżowała życie codzienne krakowian ujawniła jak w rzeczywistości od kilku lat w urzędach działają osoby odpowiedzialne za poszczególne wydziały. Co więcej Andrzej Hawranek Radny Miasta Krakowa uważa zarzuca urzędnikom brak kompetencji.
“ 10 lat pracy rady miasta Krakowa, nie było roku, aby nie przeznaczać środków na budowę infrastrukturę rowerową. Nie były niższe niż 20 milionów złotych rocznie. Były lata, gdzie było to ponad 40 ( red. milionów złotych). Co roku rada miasta uchwalała budżet na infrastrukturę rowerową! Co się następnie działo? Następnie w trakcie roku przychodzili przedstawiciele dawnego ZiKIT’u w tym siedzący po mojej stronie Pan Dyrektor Franek i mówili:” Trzeba przesunąć środki bo, nie jesteśmy w stanie wykonać, nie możemy wykonać, nie da się wykonać … I tutaj była cała masa, że tak powiem uzasadnień (…). Myślę, że nie ma radnego na tej sali , który nie chciałby budowy tej infrastruktury rowerowej… ale budowy przez kompetentnych urzędników a nie udawania tej budowy! “ – przemawiał podczas z 10 czerwca br. sesji Rady Miasta Krakowa, Radny Andrzej Hawranek.
Wypowiedź Radnego Hawranka świadczy, że również sami radni dostrzegają problem w tym, że źle zarządza się środkami, które są przeznaczone na budowę jakże potrzebnej infrastruktury rowerowej. tylko pytanie : Czy lata zaniedbań urzędników da się nadrobić w noc? Pieniądze były zarezerwowane, ale to osoby odpowiedzialne za inwestycję w infrastrukturę rowerową zawiedli mieszkańców!
“Na podstawie tego wystąpienia jak i innych na sesji RMK z 10.06 br można wysnuć jeden wniosek – Pan Franek przez swoją nieudolność znalazł się pod ścianą. Przez lata nie wypełniał swoich obowiązków, przy jego rządach mieszkańcy zaczęli odchodzić od komunikacji miejskiej. (…). Drogi rowerowe nie powstały bo “ nie potrafię” mieszkańcy zostali między sobą podzieleni, a nawet skłóceni.(…)” – piszą na facebooku autorzy petycji odwołania Łukasza Franka “Co jest nie tak z Krakowem”
Dyrektor Franek udowodnił można!
Projekt “Tarcza Dla Mobilności” to projekt górnolotny, który jak Ikar wzleciał zbyt wysoko i szybko przepadnie. Krakowska infrastruktura rowerowa, która przez lata nie była budowana nie sprawi, że dzięki alternatywnej możliwości transportu dla mieszkańców, Kraków stanie się przyjazny dla cyklistów i zmotoryzowanych mieszkańców. Wręcz przeciwnie się stało. W ciągu “nocy” mieszkańcy nie mogli poznać Krakowa. Totalna reorganizacja ruchu drogowego, gigantyczne korki. Jednak urzędnicy górą, bo pomimo ogromnych braków w infrastrukturze rowerowej za kwotę 500 tys złotych zrobiono ciągi komunikacji rowerowej w całym mieście, w dodatku nie tworząc przejść dla pieszych z sygnalizacją poprawiono bezpieczeństwo pieszych wprowadzając zwężenia dróg do jednego pasa.
Ktoś może przypłacić życiem!
“Znowu karetka na sygnale utknęła na grzegórzeckim” – piszą mieszkańcy Krakowa na facebooku.
Zwężenie jezdni w rejonie ronda Grzegórzeckiego przyczynia się do blokowania ruchu pojazdów w tym pojazdów uprzywilejowanych tj. policja, karetki pogotowia czy straż pożarna. Mieszkańcy tej części są przerażeni tym, że gdyby potrzebowali pomocy służb to może się okazać, że pomoc przybędzie za późno!
Drogi rowerowe czerwone, chyba ze wstydu!
Jednak puste drogi rowerowe! Mieszkańcy porzucili rowery? Otóż nie! Po prostu dane, którymi kierował się dyrektor Łukasz Franek przyczyniły się, że błędne wnioski wyciągnięto.
Autorzy petycji i prowadzący facebookową stronę “Co jest nie tak z Krakowem” po raz kolejny udowodnili, że drogi rowerowe są puste a podjęte kroki przez miasto niekorzystne dla jego mieszkańców.
“Dziś korzystając z pięknej pogody postanowiłem sprawdzić ilu rowerzystów jest na tych wspaniałych nowych ścieżkach rowerowych, rzekłbym nawet rowerostradach w centrum, które Krakowianie mają tak tłumnie odwiedzać.
Wyobraźcie sobie Państwo jakież było moje zdziwienie gdy po przybyciu na miejsce zauważyłem dwie smutne, puste drogi, które całe aż poczerwieniały ze wstydu!
Nie zastanawiając się długo kupiłem rower „na własną kieszeń” i poszedłem sprawić im trochę radości. Pech chciał że jako typowy, niepostępowy mężczyzna widzę wszystko w czerni i bieli. I tak czując wiatr we włosach, muchy w nosie, dumę w sercu, a także zapach sojowego latte (po które właśnie jechałem) zostało mi dosyć boleśnie przypomniane że różu nie należy łączyć z czerwienią. Dokładnie tak samo, jak aktywistów z urzędami.” – czytamy na stronie facebookowej Co jest nie tak z Krakowem.
Marcin Mierzwa