Jak podaje businessinsider, sprzedaż detaliczna spadła w kwietniu najmocniej w historii, a przynajmniej od 1994 roku, kiedy takie dane są zbierane. Spadek sprzedaży jest ogromny i wynosi 22,6 proc. rok do roku w cenach bieżących – podał w piątek GUS. To najgorsze dane w historii badań GUS, czyli od 1994 roku. Poprzedni najgorszy wynik był w maju 2005, kiedy odnotowano spadek 14,4-procentowy.
„Spadek sprzedaży detalicznej w kwietniu o 22,9 proc. rdr robi wrażenie. Jednak do tych danych nie należy się przywiązywać. W maju Polacy ruszyli na zakupy po zniesieniu lockdownu. W jakim tempie konsumpcja się odbuduje – zależy od skali wzrostu bezrobocia i skuteczności programów rządu” – komentuje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
„Dane kartowe (na bazie transakcji kartami płatniczymi klientów – red.) PekaoSA, a więc banku o reprezentatywnym geograficznym zasięgu, pozwoliły na dość dokładne oszacowanie tego spadku (nasza prognoza wynosiła minus 25 proc. rdr)” – czytamy na Twitterze banku.
Zapaść w handlu była do przewidzenia
Pierwsze zwiastuny zapaści w handlu były już w marcu, gdy sprzedaż liczona w cenach bieżących spadła o 7,1% rdr. a w cenach stałych (z uwzględnieniem inflacji) o aż 9 proc. Najbardziej ucierpiały wtedy sklepy odzieżowe i motoryzacyjne.
Działalność sklepów z ubraniami i butami została praktycznie zatrzymana
„W kwietniu 2020 r. spadek sprzedaży detalicznej w skali roku odnotowano we wszystkich prezentowanych grupach, na co wpływ miały ograniczenia wprowadzone w handlu w związku z COVID-19” – komentuje GUS.
Największy, bo aż 63,4-procentowy rok do roku spadek sprzedaży w cenach stałych (z uwzględnieniem inflacji), odnotowano w grupie „tekstylia, odzież, obuwie”. Tylko nieco mniej traciły sklepy motoryzacyjne (-54,4 proc. rdr) i stacje paliw (-25,2 proc. rdr).
Najbardziej ucierpiała branża odzieżowa
Po raz kolejny GUS nie podał danych dla sieci marketów, które kryją się w kategorii „pozostała sprzedaż detaliczna w niewyspecjalizowanych sklepach”. Urząd wskazuje na okoliczność tajemnicy statystycznej lub „niemożności wypełnienia danych”.
Względnie z najmniejszą siłą kryzys uderzył w specjalistyczne sklepy z żywnością, które odnotowały 14,9-procentowy spadek rok do roku oraz drogerie i apteki, którym sprzedaż spadła o 16 proc.
Nadciąga „dezinflacja”
Podany wyżej spadek sprzedaży detalicznej o 22,6 proc. to spadek w cenach bieżących, czyli nieuwzględniający zmian cen detalicznych. W cenach stałych spadek był 22,9 proc.
„Deflator kwietniowej sprzedaży detalicznej (różnica między sprzedażą w cenach bieżących i stałych – red.) obniżył się ledwie do 0,3 proc. rdr (powiedzmy, że jest to inflacja na towarach, tylko inaczej liczona). Od marca o około 20 proc. obniżyły się hurtowe ceny wieprzowiny i drobiu. Silna dezinflacja nadciąga” – komentują analitycy mBank Research.
Jeszcze w marcu różnica między dynamiką sprzedaży bez inflacji a z inflacją wynosiła aż 1,9 pkt proc. (w cenach bieżących spadek o 7,0 proc. rdr, a w cenach stałych o 8,9 proc. według skorygowanych w piątek danych). To pokazuje, że producenci i handlowcy natknęli się już w kwietniu na barierę popytową.
Nastroje konsumentów ulegają pogorszeniu
Polacy są niepewni sytuacji gospodarczej, zaczynają oszczędzać, mniej wydają i gospodarka zwalnia. Tracą wiarą w szybką poprawę i równocześnie obawiają się utraty dochodów.
Jak podaje polityka.pl, „nastroje konsumentów wpływają nie tylko na ich własne samopoczucie, ale mają też wielkie znaczenie dla gospodarki. Nadzieja na lepszą przyszłość powoduje, że nawet jak nie mamy pieniędzy, to wierzymy, że wkrótce będziemy je mieć. Chętniej kupujemy, bez strachu zaciągamy pożyczki. Popyt rośnie, gospodarka się rozkręca, rozwój przyspiesza, napędzany jest bowiem naszym optymizmem. Kiedy jednak nastroje się pogarszają, gorzej będzie się też działo w gospodarce. Ze strachu przed utratą pracy zaczynamy oszczędzać na czas, kiedy będzie jeszcze gorzej. Oglądamy każdą złotówkę, zanim ją wydamy, a w rezultacie chowamy ją z powrotem do portfela. Popyt spada, razem z nim spadają w firmach zamówienia, pracownicy tracą robotę. Najsilniejszy w ostatnich latach silnik zaczyna się zacierać.”
Rząd odmraża chaotycznie i bez planu
Jak podaje polityka.pl, dla gospodarki nastroje społeczne są niesamowicie istotne. „Te zaś zależą także od rządu. Od tego, czy umie obywatelom przedstawić realny plan odmrażania gospodarki i czy realizuje go z głową, a nie, jak dotychczas, chaotycznie, bo bez żadnego planu. Nie potrafiąc nawet wytłumaczyć, dlaczego zamraża czy odmraża takie, a nie inne branże. Od tego, czy ludzie dostrzegają sens jego działań i wierzą, że zostaną uwieńczone sukcesem. Niestety rząd tym oczekiwaniom nie jest w stanie sprostać. Widzimy więc, że choć pandemia na razie nie zebrała w Polsce tak wielkiego żniwa śmiertelnych ofiar jak w innych krajach, to gospodarce może zadać cios, po którym długo się nie podniesie. Ani my.”
om
Fot. chojnice.com