Minister Szumowski apeluje do lekarzy: „testujcie siebie, testujcie kolegów”. Punkty drive-thru.

0
minister szumowski

Wciąż mało testów na koronawirusa?

Jak podaje Polityka zdrowotna, Minister zdrowia Łukasz Szumowski zaapelował do lekarzy o częstsze zlecanie testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2.

Szef resortu zdrowia stwierdził: „trudno powiedzieć, dlaczego nie robi się tyle testów, ile można„. Zapewnił, że ze strony ministerstwa „laboratoria działają, są testy i karetki wymazowe, które jeżdżą do ludzi. To jest to, co możemy zrobić jako ministerstwo” – stwierdził Łukasz Szumowski.

Zapytany przez dziennikarzy o możliwość zlecania testów wśród pracowników ochrony zdrowia odpowiedział, że „pracownik może być testowany po dyżurze, każdy medyk może mieć test i każdy może go zlecić”.

Zapewnił, że prawo do diagnostyki ma tak samo lekarz, pielęgniarka jak i sekretarka medyczna. „Oby lekarze testowali więcej, siebie, kolegów, personelwtedy szybciej wyłapiemy tych, którzy mogą mieć wirusa”– stwierdził Łukasz Szumowski.

Skierowanie na test od lekarza POZ?

” Lekarze POZ w tej chwili są w większości w pracy zdalnej, podczas gdy najwięcej ognisk występuje w szpitalach” – stwierdził minister zapytany o możliwość zlecenia testu przez lekarza rodzinnego. Jeżeli lekarz POZ podejrzewa, że ktoś w domu jest z objawami koronawirusa, to powinien zlecić test” – mówił minister.

Mobilne punkty pobierania wymazów do testów na koronawirusa

„Już wczoraj zgłosiło się ok. 30 świadczeniodawców, którzy chcą uruchomić punkty drive-thru, czyli punkty mobilnego pobierania wymazów do testów na koronawirusa. Dzisiaj myślę, że tych punktów będzie więcej” – poinformował wiceminister zdrowia Waldemar Kraska we wtorek podczas briefingu w resorcie.

Możliwość wprowadzenia pobierania wymazów od osób w 12. dobie kwarantanny w specjalnych punktach drive-thru, gdzie mogą dojechać własnym samochodem, wprowadziła od poniedziałku nowela rozporządzenia dotycząca łagodzenia zakazów i obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa.

„Jest dobry odzew na tę inicjatywę, szczególnie, że to jest płatne przez NFZ, więc te osoby, które będą w 12 dobie kwarantanny będą otrzymywały SMS-y i zgłaszały się do tych punktów, aby pobrać od nich wymazy” – mówił W. Kraska we wtorek podczas briefingu w MZ. 

Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC)

Andrea Ammon, jest dyrektor ECDC, czyli unijnej agencji , która analizuje i interpretuje dane z krajów UE dotyczące 52 chorób zakaźnych przy pomocy europejskiego systemu nadzoru. W ostatnim czasie prace ECDC skupiają się na koronawirusie SARS-CoV-2.

Stanowisko ECDC w sprawie noszenia maseczek

Andrea Ammon bez entuzjazmu wypowiadała się o noszeniu maseczek, zwracając uwagę, że tylko te specjalistyczne, typu FFP2 i FFP3, chronią przed wirusem, natomiast zwykłe maski chirurgiczne czy bawełniane nie chronią przed infekcją. „Nie ma zbyt wielu dowodów na to, jak noszenie masek może przyczyniać się do zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusa „- powiedziała.

Co więcej – zauważyła – maski mogą wręcz zwiększać ryzyko, bo noszący je ludzie cały czas dotykają twarzy poprawiając zakrycie ust i nosa.

Ława i ława kościelna – różne zagrożenia epidemiczne?

Jak podaje PCh24, tłumaczenie ministra zdrowia zaprezentowane 30 kwietnia 2020 roku było zaskakujące: „Pozwólmy na ocenę skutków uwolnienia dotychczasowych reżimów dotyczących kościołów, związków wyznaniowych. W tej chwili jedna osoba na 15 m kwadratowych, to jest w średniej wielkości kościele około 50 osób. Popatrzymy jak to wpływa na przebieg epidemii i nie będziemy podejmowali decyzji, dopóki nie będziemy mieli wiedzy czy te wskaźniki, o których już wielokrotnie mówiłem rosną, maleją czy pozostają na tym samym poziomie” . Dalej Minister zdrowia uzasadniał, że „tutaj najpierw musimy mieć dane, najpierw być pewni tego jak poprzedni etap, poprzedni krok wpłynął na nasze zachorowalności, a potem możemy mówić o kolejnym etapie”.

Minister Piontkowski został zapytany wprost: czy matury będą odbywały się w reżimie sanitarnym, a uczniowie będą pisali egzamin w maseczkach ochronnych i rękawiczkach. Szef MEN odpowiedział, że owszem, reżim sanitarny będzie obowiązywał w drodze do szkoły i sali egzaminacyjnej i tu maseczka będzie potrzebna (dotyczy to uczniów i nauczycieli zaś przy wejściu do szkoły powinien stać płyn dezynfekujący). ” Gdy uczeń usiądzie już w ławce, to wówczas jego poprzednik będzie do niego odwrócony plecami, nie będzie z nim rozmawiał, bo to są przecież egzaminy pisemne, a nie ustne, więc na dzień dzisiejszy ja nie widzę powodu, żeby uczniowie musieli siedzieć w maseczkach podczas egzaminu – powiedział Piontkowski.

Dystans społeczny dla celów epidemicznych określany „zwyczajowo”?

Jak podaje PCh24, minister Piontkowski poinformował, że szczegóły w tym zakresie opracowuje resort edukacji. To m.in. odległość między uczniami, dotąd określana jako „odpowiednia odległość” czy „zachowanie dystansu”. Ten zaś w społecznym mniemaniu (ale i w praktyce) określany jest już „zwyczajowo” na 2 metry.

Bezpieczna odległość – czyli jaka?

W przestrzeni publicznej, za bezpieczne uznawane jest zachowanie 2 metrowego dystansu. W kościołach na jednego wiernego ma przypadać najmniej 15m2. Takie samo ograniczenie dotyczy dużych marketów. W wymienionych wyżej miejscach obowiązują maseczki. W szkole odległości między ławkami egzaminowanych uczniów najpewniej będą musiały wynieść najmniej 2 metry, z tym, że nie będzie obowiązywał w nich wymóg zasłaniana ust i nosa.

PCh 24, zadaje pytanie: Z”jakich powodów MEN uznało egzamin za sytuację bezpieczniejszą niż obecność w kościele? Trudno ocenić. Wiadomo za to, że minister zdrowia stawia między placówkami handlowymi i świątyniami znak równości. I twierdzi, że gdy spłyną informacje na temat efektów epidemicznych po „poluzowaniu” obostrzeń, podjęte zostaną decyzje co do kościołów. Tylko czy Łukasz Szumowski ma rację?

Zagrożenie epidemiczne w markecie i w kościele

Już sama próba porównywania zagrożenia w kościele i markecie jest karkołomna. Choćby z uwagi na skalę. Minister sam zauważył, że w średniej wielkości kościele mieści się około 50 wiernych. Tu podpowiadamy – w takim „uśrednionym kościele” odbywa się w niedzielę najczęściej pięć Mszy św. i po dwie w dniu powszednim. Zatem w niedzielę grono wiernych to maksymalnie 250 osób (plus Msze tygodniowe – max. 300 osób – najczęściej tych samych co w niedzielę).

Uczeń w szkole piszący egzaminy i uczeń w szkole uczący się

Z kolei uczeń piszący egzaminy w szkole i uczeń uczący się w szkole , to identyczne zagrożenie epidemiczne. Dlaczego można przychodzić do szkoły by pisać egzaminy, a nie można przyjść do tej samej szkoły w warunkach identycznego reżimu sanitarnego by się uczyć. Zwraca uwage wypowiedź ministra Piontkowskiego, że „reżim sanitarny będzie obowiązywał w drodze do szkoły i sali egzaminacyjnej i tu maseczka będzie potrzebna (dotyczy to uczniów i nauczycieli zaś przy wejściu do szkoły powinien stać płyn dezynfekujący)”. Gdy uczeń usiądzie już w ławce, to wówczas jego poprzednik będzie do niego odwrócony plecami, nie będzie z nim rozmawiał, bo to są przecież egzaminy pisemne, a nie ustne, więc na dzień dzisiejszy ja nie widzę powodu, żeby uczniowie musieli siedzieć w maseczkach podczas egzaminu” – powiedział Piontkowski.

Czy w wydychanym powietrzu jest transpitowany koronawirus?

Jak podaje MedOnet, Nie wszyscy eksperci zgadzają się jednak ze stwierdzeniem, że rozprzestrzenianie się koronawirusa w postaci aerozolu przez oddech jest prawdopodobne. Zdaniem WHO taka droga zakażenia wymagałaby zaistnienia szczególnych okoliczności. Mogłoby do tego dojść w przypadku intubacji pacjenta chorego na COVID-19. Inne Badania przeprowadzone przez University of Nebraska Medical Center, opublikowane 26 marca, potwierdziło  ślady wirusowego RNA w szpitalnych izolatkach, w których przebywały osoby leczone zainfekowane koronawirusem, jednak nie stwarza to zagrożenia epidemilogicznego, gdyż naukowcy nie stwierdzili jednak obecności zakaźnych cząstek wirusa.

om

Fot. Rzeczpospolita

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj